poniedziałek, 28 października 2024

Terenowe porządki

W tym tygodniu dużo spokojniej. Na streamach malowałem, a po streamach porządkowałem swoje tereny. Właściwie każde pudło otworzyłem, przejrzałem, zobaczyłem w jakim jest stanie teren i ile pracy jeszcze mnie czeka, aby go skończyć tak, aby nie było wstydu. Na następny raz przygotuję fotki z opisem, ale mam jeszcze lepszy pomysł: chciałbym ustawić teren na stole, zrobić mu fotkę i taką fotkę (lub fotki, jeśli w pudle są dwa zestawy lub dwie opcje) nakleić na pudło, żebym za jakiś czas nadal wiedział co kryje się po enigmatyczną nazwą: Manufaktura. No bo na pewno nie centrum handlowe w Łodzi.

Poza tym będzie to po prostu lepiej wyglądało i w sytuacji, gdy pojadę z terenami na jakiś konwent czy coś, łatwiej będzie ludziom odnaleźć odpowiednie pudełko. O, co mi przypomina o kolejnej fotce: takiej zawierającej wszystkie elementy, które w tym pudle powinny się znaleźć oraz może fotka jak to jest włożone, żeby się zmieściło. Bo to czasami bywa wyzwaniem, dla osoby, która nie wkładała rzeczy do pudła.

I tak obfociane i opisane pudła będą bezpiecznie trzymać moje tereny, a niestety zaczyna brakować mi już miejsca nad stanowiskami malarskim i komputerowym. Nie wiem gdzie wstawię kolejne pudła, ale wiem jedno: nie chcę się niczego pozbywać. Narazie... 

poniedziałek, 21 października 2024

Teren do gry Kill Team z boksa Hivestorm

Po ostatnim sukcesie - pomalowaniu obu zabij drużyn z boksa Hivestorm wziąłem się za tereny. Do zestawu dorzuciłem część terenów, które lata temu przygotowałem do gry w Warhammer 40k, ale nie skończyłem, więc raczej przygotowywałem. Ale mniejsza o większe... teraz są zrobione.

Niestety musiałem przemalować częściowo uprzednio pomalowane budynki, ale tylko wyszło im to na dobre, bo wyglądają wszystkie spójnie i w zbliżonej tonacji. I tu jest pierwszy błąd jaki popełniłem - nie spodkładowałem ich przed położeniem nowego koloru. Tak więc stare tereny miały beżowy podkład poprzedniego koloru, a nowe szary czystego plastiku. No cóż...

Usiadłem na dwóch streamach i malowałem wszystkie tereny. Bawiłem się trawkami i tuftami oraz innymi wykończeniami. Było fajnie. Zapis możecie zobaczyć tutaj:

Po tych streamach minęło kilka dni i wziąłem się za maszynkę do flockowania i skończyłem tereny, które teraz prezentują się tak:

Short prezentujący skończony teren

Niestety nie da się embedować shortsów w postach, mam nadzieję, że w ogóle, a nie tylko na blogerze.

Tania zasiewarka z Allegro (ale z Chin) zdała egzamin. Nie jestem pewien czy na pewno "stawia" trawkę, ale to dlatego, że użyłem takiej o bardzo krótkim włosiu. Tak czy inaczej wygląda dobrze, ale muszę przetestować na jakimś dłuższym.

Dodatkowo w końcu miałem okazję wykorzystać praktycznie wszystkie pnącza od Games Workshop, taki stary zestaw, zakupiony lata temu. Wygląda przecudnie.

Poza tym masa tuftów, drzewek, kępek od BSM i innych rzeczy, które mi zalegały i w końcu znalazły swój nowy dom na bardzo zarośniętej makiecie.

Do tego dokupiłem sobie od playmaty.pl małą matę w rozmiarze Kill Team, aby nie musieć blokować sobie dużej i w tej sposób powiększyłem kolekcję mat o kolejną. Niedługo będę mógł zorganizować znowu małe granie na 8-10 osób.

A na razie planuję tę makietę i matę (jeśli przyjdzie na czas) zabrać w środę na Akadamię Kill Team organizowaną w sklepie Stagraf w Łodzi.

poniedziałek, 7 października 2024

Zabij drużyny zrobione!

 Powiem wam szczerze, że nie jestem pewien jakości tego malowania, ale... 

#perfekcyjnewrogiemskonczonego

to ostatnio moja dewiza w natłoku modeli, obowiązków i innych przyjemności. Tak więc podczas gdy moja partnerka siedziała obok mnie w mojej pracowni i tworzyła tablicę sensoryczną dla bratanka, ja usidałem i w dwa wieczory ogarnąłem sobie te nowe kill teamy na zadowalający poziom.

Nie jest to nic niesamowitego, raczej proste malowanie w stylu: zenital, szybka farbka, drybrush, detal, detal, detal, znowu jakiś drybrush i gotowe. Może jeszcze jakiś detal na koniec. Podstawki w klasycznym stylu, który pasuje mniej więcej do moich pozostałych modeli.

No to zerknijmy sobie na modele...

Zacznijmy od Vespid Stingwings, czyli odświeżenia modeli od Games Workshop sprzed lat 13 lat. Dokładny release date widzę jako wakacje 2021 roku za czasów czwartej edycji Warhammera 40k. Choć z jakiegoś powodu wydaje mi się to nie aż tak dawno. A wyglądały one tak:


No nie można im odmówić charekteru i wyjątkowości, choć przy obecnym designie armii T'au to troszkę odstają. Ale jeśli gdzieś wala się wam po bitsboxie jeden czy dwa takie modele to dajcie znać ;)

Obecne troszkę lepiej. Mają swoją premierę w nowym boksie do Kill Team Hivestorm, no i tutaj mamy już nowoczesny projekt jak i wykonanie (sposób dzielenia modelu na wyprasce), który nie wszystkim na pewno przypadnie do gustu.


Widać różnicę gołym okiem no i na pewno w wadze. Stare modele były plastikowe, z potencjalnie Finecastowym (hatfu!) odświeżeniem, ale nie jestem tego pewien.

Przechodząc to moich modeli i tego jak je pomalowałem to prezentują się one tak:






Malowanie nie jest jakieś niesamowite. To serio jest zenital i szybka farbka. Nic więcej. Ale wydaje mi się, że zrobione dobrze robi robotę. Pokombinowałem trochę ze skrzydłami, bo córka przyszła i powiedziała, że już nie maluję nic na różowo. No to proszę! Jest i róż. Wydaje mi się, że całkiem fajnie to wyszło i nie wyglądają jak prawdziwe insekty, bo nie taki był zamysł.

Modele do drużyny Tempestus Aquilons to była jakaś masakra! Ilość detalu jest przytłaczająca. I ja wiem, takie modele fajnie wyglądają, bo wystarczy dobrze zrobiony drybrush i wszystkie detale nagle "wychodzą" z podkładu, ale jak się tak nie maluje to sprawy mają się zupełnie inaczej.

Ja wybrałem drogę środka i pewnie dlatego nie jestem zadowolony z rezultatu. Zrobiłem podkład, zrobiłem drybrush, ale już nie dłubałem przy każdej sakwie czy pasku. Wybrałem te najważniejsze dla mnie i na nich skupiłem ograniczoną uwagę ;) A prezentują się tak:




Podsumowują, bardzo cieszę się, że w dwa wieczory i kilka godzin w ciągu dnia udało mi się przez ten weekend skończyć te modele. Nie dorzuciłem nic do kolejki wstydu. Nakarmiłem głód malowania i do tego jeszcze mam modele gotowe do ogrywania na streamie czy poza nim. 

Nie wiem jeszcze kiedy, ale na pewno możecie spodziewać się jakiejś rozgrywki z nowego Kill Teama na kanale. Może wpadną goście. Może będzie nawet fajnie ;)

czwartek, 3 października 2024

Nowy Kill Team i brak chęci do malowania?

 No to chop!

Troszkę mnie tu nie było a tym bardziej w formie pisemnej. Miałem małą przerwę przez wakacje i teraz, miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego nadal nie mogę się zebrać w sobie aby usiąść i pomalować dla przyjemności. Nie było po wakacjach takiego projektu, który by mnie zachęcił. Ale oto... nadchodzi nowy Kill Team!

Kolejna już, zależy jak liczyć, trzecia lub czwarta edycja. Tym razem pozbyli się głupich trójkącików i rombików i mamy znowu odległości w calach. Nadal jednak mamy przeprowadzanie ruchu w liniach prostych, ale to powiedzmy rozumiem, dla uproszczenia w kontekście turniejowym, a na takie jakby nie było ta gra jest przygotowana.

Zdjęcie ukradłem ;)

Co mi się podoba w nowym boksie? No na pewno nie karton z którego jest zrobiony. Już nie zostawicie sobie pudełka żeby trzymać w nim tereny jak w przypadku poprzednich, no ale pudełko się wyrzuca nie? Wypraski dwie miałem uszkodzone, jedną dość mocno:


Jasne, battle damage, ale czemu za cenę premium. Ogólnie unboxing experience był dość słaby. Zobaczcie sami:





No to... to mamy najgorsze za sobą. A teraz co do reszty zawartości. Podręcznik z zasadami i ten drugi z zespołami i ich zasadami są super. Na temat zasad nie będę się rozpisywał, bo to Glass Half Dead zrobił już wcześniej - polecam jego materiały. Mamy też karty, tokeny i kostki. Kostki są do odłożenia, bo to zwykłe białe kostki, fajnie że matowe. Ale najlepsze są tereny i modele i po to tu jesteśmy!

Tereny już sobie złożyłem:



Teraz powoli składam sobie bandy i może uda mi się zachęcić Śniega lub kogoś bardziej obcykanego z Kill Teamem do zagrania gry, w której opowiemy o zasadach. Nie jakieś demo, ale patrz jak gramy i słuchaj co mówimy.

Na razie składam i nie mogę się doczekać malowania. Kurczę, jestem zajarany. W końcu!


Trzymajcie kciuki, do następnego wpisu!