Po chyba dwóch latach dokończyłem przeszkadzajki do moich puszek skirmishowych, które mogliście zobaczyć w ostatnim battle reporcie. Brakowało tych sześciu krążków i jednego scattera - więc usiadłem dzisiaj na trochę i pomalowałem je... w końcu!
A poniżej moja orcza banda czająca się w ruinach. Gotowi na wtorkową potyczkę z Marinesami, którzy stłukli ich poprzednim razem... czekajcie, a będzie wam dane.
Banda już grzeje lufy i zaciera cholewki. Zobaczymy co tam niebieskie mięsne puszki wymyślą tym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz